Jesteś tutaj

30 lat zawodów triathlonowych w Suszu

W jednym z odcinków serialu „Przystanek Alaska” produkowanego na początku lat dziewięćdziesiątych bohaterka przeżywała traumę swoich trzydziestych urodzin. Atrakcyjna, krótkowłosa brunetka o imieniu Maggie uświadamia sobie swoją samotność, żelazną konsekwencję z jaką czas zabiera ze sobą kolejne szanse i nadzieje, zostawiając jedynie Alaskę i jej śniegi.

Maggie O’ Connell grana przez Janine Turner zamrożona w miasteczku Cicely liczącym około 900 mieszkańców niestety nie mogła wiedzieć, że mniej więcej w tym samym czasie inne małe miasteczko, na innej szerokości geograficznej wraz ze swym krajem roztapia lody wschodniego mrozu, które zaszczepiły w jego mieszkańcach innego rodzaju melancholię. Melancholię wywodzącą się z braku rzeczy materialnych. Emocje zawsze tu były a ujście dla nich stanowiły kolejki w sklepie, kombinowanie, przytulanie się do kogoś, kto coś może i tym podobne. Dajmy temu spokój.

Rok 1991 obfitował w wydarzenia często kluczowe dla życia mieszkańców naszego kraju. Trudno mi je wartościować, nie to jest dziś moim celem, nie wiem zresztą czy potrafiłbym, nawet gdybym się gruntownie przygotował. Pamięci moja, co tam skrywasz w swoich ciemnych szufladach? Początek roku 1991 to premiera „Metra” w reżyserii Janusza Józefowicza. PEWEX i BALTONA przeszły na obrót złotówkowy i zniknęły szepty „Mary, dolary, funty, kopieje sprzedam, zamienię”. W kwietniu telewizja emituje pierwszy koncert Dezertera nagrany z udziałem telewizji, czym sam zespół podkreśla zmiany zachodzące wokół, akcentując brak cenzury.

To również początek wycofywania się wojsk radzieckich z Polski, ale i koniec produkcji Fiata 125p. Rozwiązanie Rady Wzajemnej Pomocy Gospodarczej (działała od 1949 roku z inicjatywy Józefa Stalina jako odpowiedź na plan Marshalla). 1991 rok to również koniec Układu Warszawskiego. Nie wiem jak skutecznie działały te organizacje, ale ich upadek wraz z upadkiem komunizmu, niech będzie - przynajmniej dziś, tu i teraz – symbolem ich wydolności.

Rozwiązanie za rozwiązaniem, spirala upadków … a co w zamian?

W mroźnym Cicely na Alasce ktoś zakłada radio, aby ożywić nieco swoją codzienność, poruszyć emocje mieszkańców i lekko się wyróżnić na tle kilku setek markotnych ludzi, piewców czekania na ...tylko oni wiedzą na co.

W Suszu zaś kilku zawodników, między innymi Piotr Netter - późniejszy trener kadry narodowej, organizują zawody w triathlonie. To dyscyplina sportowa na różnym dystansie, w której zawodnik płynie, zaraz potem wskakuje na rower i po pokonaniu morderczych np. 40 kilometrów porzuca „kolarzówkę”, aby sfinalizować swój start bieganiem. Przykładowe odległości to: Dystans długi: 1,9 km pływania / 90 km jazdy rowerem / 21 km biegu, ewentualnie Olimpijski (standard): 1,5 km pływania / 40 km jazdy rowerem / 10 km biegu oraz (być może najsłynniejszy, owiany legendą) Ironman: 3,8 km pływania / 180 km jazdy rowerem / 42km biegu. Od niedawna jest także HardaSuka, czyli 5 km pływania / 225 km jazdy rowerem / 55 km biegu - 8000m przewyższeń, który utrzymuje zawodników w trasie ponad 20 godzin.

Początek lat dziewięćdziesiątych to magia wielkich liczb. Prezydent „obiecuje” wszystkim Polakom 100 milionów. „Obiecuje” ująć należy w cudzysłów, jako że to raczej propozycja Wałęsy, ale jako się rzekło - magia wielkich liczb ...ta robi swoje. A w związku z tym, że od jakiegoś czasu mogliśmy krzyczeć, co nam się spodoba, to i Kazik Staszewski zaśpiewał „Oddaj sto milionów”.

Możliwe, że magia wielkich liczb zadziałała również w Suszu. Z tą różnica, że liczby nie padły tu jako zaklęcie. Nie stanowią one pustej deklaracji, ale konkretny dystans do pokonania poprzedzony ogromnym wysiłkiem treningowym. Prawie 2 kilometry pływania, 40 kilometrów jazdy rowerem i 10 km biegu na koniec ...no dobrze, też magia.

Myślę sobie, że te liczby musiały przyciągnąć suską społeczność na plażę, skąd startują zawodnicy. W końcu zobligowały ich do uczynienia z siebie kibiców pierwszej ligi, co za każdym razem podkreślają doświadczeni zawodnicy. Pobliskie sołectwa, przez które prowadzi trasa rowerowa przygotowują się do kibicowania bardzo długo i skrupulatnie. Są organizatorzy i uczestnicy. Na trasie okrzyki i kolorowy wystrój takiej „stacji kibiców” dodaje wiatru w żagle doznającemu ciszy morskiej organizmowi, który często wycieńczony porusza się jakby pchany niezależną od siebie siłą. To trzeba zobaczyć. Szczególnego wyrazu nabiera cała postać ludzka podczas zdarzających się czerwcowych upałów. Asfalt zdaje się wysysać ostatnie krople wody z człowieka, który marzy o takiej sile w sobie, aby się poddać, mieć to już z głowy, nie wstydzić się nikogo i poddać się. Najczęściej wygrywa w nim druga siła: pragnienie zwycięstwa, triumfu, ten piękny rodzaj próżności gwarantujący kibicom emocje odpowiedzialne za ocieplenie klimatu.

Osobną historię należy poświęcić zawodnikom pochodzącym z Susza, których nie jest mało. Stanowią oni żywy dowód zaraźliwości triathlonowego wirusa i przykład, jak żyć z takim wirusem. Zaangażowani w organizację zawodów poszerzają w ten sposób horyzonty swoje i całej gminy. Nawet jeśli nie są już mieszkańcami Susza i reprezentują inny klub (Paweł Traczyk) witani są na mecie okrzykami „Susz jest z Tobą”, bo tu z kolei działa magia małej liczby, liczby mieszkańców miasteczka. Susz nigdy Cię nie opuści.

Nasza bohaterka Maggie dawno już zapomniała o trzydziestych urodzinach. Nie wiadomo, co wydarzyło się przez kolejne trzy dekady w jej życiu. Czy ma ochotę na rifi fifi po sześćdziesiątce?

Susz w tym czasie wykonał robotę topiącą śniegi Alaski. Doczekał się nieformalnego tytułu stolicy polskiego triathlonu, co podkreślają zawodnicy pamiętający początki, jak chociażby Jerzy Górski. „Kiedy przyjechaliśmy tutaj, to wszyscy się uczyliśmy” – mówi w jednym z wywiadów, dodając, że już po pięciu latach odbył się w Suszu Puchar Europy.

Kibice i organizatorzy zawodów to niepodważalny atut. Ze względu na nich sędzia Aneta Laskowska stwierdziła, że każdy, kto kocha triathlon musi tu przyjechać. A zawodnikom nie jest łatwo. Przecież baza noclegowa jest wprost proporcjonalna do możliwości całego regionu. Dlatego zawodnicy rozlokowani po prywatnych domach, okolicznych pensjonatach i miastach takich jak Iława czy jeszcze dalej w Malborku, w praktyce i tak muszą dojechać do Susza. Na to już ani kibice, ani organizatorzy nie maja wpływu. Nie zdziwiłbym się jednak, gdyby miasto i gmina Susz wraz z mieszkańcami wybudowała w czynie społecznym Dom Zawodnika Triathlonu (tak pomyślałem kiedyś, widząc zaangażowanie wolontariuszy). I proponuję pośmiać się raczej z żartu w familiadzie. Przecież my wszyscy, nie tylko suszanie, pokazaliśmy, jak potrafimy pomalować swój świat.

A historia triatlonu w Suszu, chociażby ta widziana okiem obiektywu kamery wideo pokazuje jak zmieniają się ulice, elewacje budynków, sprzęt sportowy. Zawody te pokazują dużo więcej niż postęp konkretnych uczestników osiągających coraz lepsze czasy na danym dystansie. Refleksja ta pojawiła się wcześnie wraz z autami, jakimi przyjeżdżają zawodnicy, ich rowerami a także wraz z oprawą, przygotowaniem mety, miejsca dla kibiców.

Zadzwońcie do Maggie. Jeśli nadal jest smutna, niech przyjedzie do nas.

Nigdy nie jest za późno.

 Marcin Włodarski